div#facebook { position: fixed; right: 10px; top: 10px; width: 32px; }
¦wi±tynia ¦wiat³a jest miejscem niezwyk³ym. Uznawana za prawdziwy cud architektury budowla o kilkuset tysi±cach metrów kw jest najwiêkszym skarbem na ca³ym Everoldzie. Prace nad ¦wi±tyni± ¦wiat³a trwa³y przez 250 lat, a dowodzi³o nimi o¶miu najwybitniejszych malarzy, rze¼biarzy i architektów ¶wiata, miêdzy innymi Diego de Vana, Friederick van Donel i Maltea DaRena. Zbudowana w ca³o¶ci z marmuru ¦wi±tynia jest skarbcem najwiêkszych arcydzie³ sztuki.
Ca³y plac, jaki zajmuje ¦wi±tynia, otoczony jest wysokim murem zbudowanym z bia³ego kamienia. Wyrze¼bione w nim postacie spogl±daj± na przybyszów niemal¿e ¿e ¿ywymi oczyma. Co kilkaset kroków wybudowane s± wie¿e, z których specjalnie wyszkolona gwardia strze¿e ¦wi±tyni.
Wchodz±c przez g³ówn±, bogato zdobion± bramê, mo¿na ujrzeæ ogromn± fontannê. Maleñkie bia³o-z³ote anio³ki, jednoro¿ce, smoki i ptaki poprzeplatane s± w nieruchomym tañcu. Podobnych fontann jest tutaj kilkana¶cie, lecz ta jest z nich wszystkich najokazalsza. Gdzieniegdzie na placu stoj± piêkne obeliski, pos±gi czy przecudne o³tarze. Ca³o¶æ prawie ¿e kapie z³otem, jednak¿e ca³y ten przepych jest niczym w porównaniu z tym, co ujrzymy, gdy oderwiemy wzrok od fontann i pos±gów. W centrum placu stoi ogromna ¦wi±tynia zbudowana na planie ko³a z bia³ego marmuru. Otaczaj±ce j± liczne kru¿ganki, niezliczone pos±gi i bogactwo ozdób wprost l¶ni swoim przepychem.
Gdy tylko wejdzie siê do ¶rodka, to, co oczy zobacz±, zapiera dech w piersiach. Zapach z³ota mo¿na prawie ¿e poczuæ we wdychanym powietrzu. Nie ma takich s³ów, by opisaæ ¦wi±tyniê ¦wiat³a. Freski, obrazy, z³ote pos±gi, o³tarze, rze¼by, kolumny, znajduj±ce siê w podziemiach liczne grobowce królów i innych zas³u¿onych osób... Trzeba by kilkunastu dni, by wszystko zobaczyæ.
Po ¦wi±tyni przechadzaj± siê braciszkowie zakonu Boga S³oñca - Terro. Ubrani w bia³e szaty przewi±zane w pasie z³otymi sznurami prowadz± msze i pomagaj± wszystkim, bez wzglêdu na pochodzenie, rasê czy wiek. Maj± oni tutaj swoje cele w podziemiach pod murami otaczaj±cymi ¦wi±tyniê. W przeciwieñstwie do powierzchni s± one urz±dzone skromnie i bez przepychu.
Offline
"-Dla wszystkich innych to musi byæ piek³o, bezdenne czelu¶cie wype³nione ognist± po¿og±, która to trawi cia³o by w ten dorwaæ siê do duszy, ale dla ciebie to musz± byæ niebiosa, ech, moja dobra przyjació³ko...My jeste¶my wrêcz identyczni w swej istocie... Dzielimy te same przyjemno¶ci. Moja droga siostro, he he he he..."-
"Ca³e ¿ycie przemknê³o mi przed oczami. Me krzyki w pe³ne agonii, gdy zamkniêta w magicznej kopule, odciêta od ¶wiata zewnêtrznego. Trawiona by³am przez z³o, jakie we mnie tkwi³o.
I ten g³os co rzecze mi ci±gle! Ja przeklinam ciebie z chwil±, kiedy wdar³e¶ siê we m± g³owê. Ten mêski, zdradzieckie g³osy rozbrzmiewaj±ce niczym nag³y brzêk ostrzy, jakie przewinê³y siê u mego ¿ywota. ¦mieræ tych, którzy p³onêli z powodu wielkiego z³a co w nich drzema³o. p³yn±cej przez wszystkie zwiastuny naszych l±dów do wszystkie strony ¶wiata, maj±cej niezliczonego woja , przez co bitwa nigdy nie by³a rozstrzygniêta. Czuje zbyt wiele, krzyki tych, których zatraci³am pod swoim katowskim toporem, spalonych na stosie w mej nienawi¶ci dla najwiêkszego z³a tego ¶wiata. Konieczno¶æ zawsze mia³a swoj± cenê..."
Beatrycze czeka³a na swój koniec, nie czu³a ju¿ nic wiêcej poza wiecznie po¿eraj±cymi j± p³omieniami, ka¿da jej my¶l...ka¿dy g³os rozpaczy trwa³ dla niej wiele dni. Choæ wbrew pozorom zaledwie godziny przeminê³y...a mo¿e a¿? Szala³a wewn±trz uderzaj±c rozpaczliwie o ¶ciany, które oporne by³y na moc niebiañskiego ognia. Gdy nie mia³a si³, ze¶lizgnê³a siê ze ¶ciany ledwo dysz±c. Ból, niewyobra¿alny ból móg³ byæ jej koñcem. Po takim cierpieniu zapewne ka¿da istota marzy³aby o wyruszeniu w dalek± podró¿ ku ¶wiecie dusz. P³omienie usta³y, Roztrzêsiona dawno utraci³a ¶wiadomo¶æ tego, co siê wokó³ niej dzieje. Nie widzia³a, nie s³ysza³a ju¿ syku ³akn±cych jej cia³a p³omieni. Pokrywa magicznego pomieszczenia otworzy³a siê, a w raz z ni± Beatrycze zosta³a oswobodzona. Owiniêta w banda¿e by te kry³y jej wdziêki...a raczej to co z niej zosta³o. Mog³a wydedukowaæ i¿ nie by³a sama, dysza³a. Nie mia³a si³y wstaæ, czu³a za to wewnêtrzny spokój ducha. Nic jej ju¿ nie zagra¿a³o, faktycznie...zosta³a oczyszczona.
Dopiero po d³u¿szej chwili Beatrycze odzyska³a czucie. Mrowienie na skórze udowadnia³o, i¿ jej cia³o na nowo budzi³o siê do ¿ycia. Le¿±c, próbowa³a wstaæ. Opar³a siê na prawej rêce i rozejrza³a raz jeszcze wokó³. Nie widzia³a zbyt wyra¼nie. Upad³a...by ponownie spróbowaæ wykrzesaæ z siebie dawne si³y. Batalia z os³abieniem trwa³a, chwiejnym ruchem próbowa³a raz jeszcze stan±æ na nogi mimo licznych upadków. Próbowa³a przemówiæ...cicho, niezrozumiale. Tylko wprawiony obserwator móg³by dostrzec nieme "Pomocy". Prze³knê³a ¶linê i zapiszcza³a, jakby jeszcze nie mog³a z³apaæ tchu.
-Gdzie ja jestem? - Wyrzek³a
//OCC: Poprawione, trochê okrojone mam nadzieje, ¿e teraz jest dobrze, proszê informowaæ je¶li jeszcze mam co¶ zmieniæ.
Ostatnio edytowany przez Beatrice (17-11-11 10:54:46)
Offline