div#facebook { position: fixed; right: 10px; top: 10px; width: 32px; }

Ogłoszenie

!!!!! UWAGA !!!!!
Ogłaszamy wszem i wobec powrót na dawne forum Everold. Jest wygodniejsze i bardziej rozbudowane, czekają tam też na Was nowości. Prosimy o przeniesienie tam swoich KP i uzupełnienie ich w jedną nową rzecz (szczegóły we wzorze KP). Nowe forum: KLIK
!!!!! UWAGA !!!!!

#1 15-03-11 14:47:55

 Tirvatar

Administrator

status vanyali@aqq.eu
11735155
Zarejestrowany: 29-11-10
Posty: 117
Rasa: Człowiek
Profesja: Łowca
Złoto: Żołnierz
Doświadczenie (PD): 0
Poziom: 1

Rekrutacja do przygody.

Aby Was trochę rozruszać i ożywić zrobimy przygodę! (Weee?)
Prowadzę rekrutację do przygody dla 3-5 osób. Możecie przysyłać nowe KP, lub te które już macie. Czekam przez najbliższy tydzień. Oto co pojawiło się ostatnio na tablicy ogłoszeń w Felgardzie.

"Dowódca wojsk łuczniczych Felgardu poszukuje drużyny gotowej stawić czoła niebezpieczeństwom. Szczegóły w wieży Strażniczej"

Wzór KP:
Imię, Nazwisko:
Przydomek:
Wiek:
Rasa:
Historia bohatera: Miejsce urodzenia, relacje z innymi rasami itd.
Wygląd:
Ekwipunek:
Profesja:
Sakiewka: 500 zm
Cechy charakteru, wady zalety, słabości itd:


Osiągnięcia:

http://i55.tinypic.com/25oxl5d.jpg http://i56.tinypic.com/2d2kas.jpg http://i51.tinypic.com/286x0k1.jpg http://images.mmosite.com/shaiya/images/skill/priest/pray.gif http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRGTrjmg16_dV51Px-s3LAwKETai17u7CEWmXnxU3oH_u9ij7egtg

Offline

 

#2 15-03-11 18:35:34

Jednooki

Weteran

Call me!
Zarejestrowany: 29-01-11
Posty: 43
Rasa: Człowiek
Profesja: Druid
Złoto: -

Re: Rekrutacja do przygody.

Imię: Rok Ahim
Przydomek: Jednooki
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Człowiek
Profesja: Druid
Wiek: 20 lat
Praca: -
Gildia: -
Bóstwo: -
Sakiewka: 200
Zdolności: Pisanie i czytanie, Magia Ziemi (Merion: Pierwszy), astrologia (podstawowy), odporność na ból, strzelec.

Ekwipunek:
- Krótki łuk
- Strzały
- Laska z drzewa cisowego,
- Kilkumetrowy sznur
- Ostry nóż

Wygląd
Ciemne, siwiejące, długie włosy, splątane w kucyk i schowane pod kapturem to charakterystyczny wygląd dla całej rodziny Jednookiego. A propos tego przydomka. Rok Ahim stracił lewe oko w wyniku walki z wilkiem. Od tego czasu nosi czarną przepaskę na tym miejscu. Mężczyzna mimo młodego wieku, miał kilka szram na twarzy. Jego oczy były zielone, zawsze zmęczone, zaczerwienione. Przypominał trochę człowieka na haju. Kiedy się szeroko uśmiechał, widoczne były braki w jego uzębieniu. Nos miał spiczasty, prawdopodobnie kilka razy złamany. Jednooki wyróżniał się sporym wzrostem, w przeciwieństwie do wagi. Wychudzony, smętny, często w swoim życiu zmagał się z chorobami, takimi jak gruźlica i anemia.



Charakter:
Przeciwieństwa losu nie wpłynęły na charakter Jednookiego. Od kiedy pamiętam zawsze się uśmiechał. Nie był rozmowny, rzadko przebywał wśród ludzi. Zdecydowanie wolał towarzystwo leśnych zwierząt i swojego wiernego kompana - starego, czarnego psa. Był człowiekiem wykształconym, zwracał uwagę na umiejętność czytania i pisania. Sam dbał o siebie. Zdobywał pożywienie i znajdował bezpieczne miejsca do snu. Mieszkał w lesie, więc nie dbał specjalnie o higienę. Cechuje go również spokój i opanowanie. Interesował się baśniami i magią.

Zalety: Mądry, spokojny, opanowany.
Wady: Odseparowany od cywilizacji, nie dbał o czystość.


Historia
Rok Ahim podobno urodził się w rodzinie królewskiej. Jego ojciec panował nad państwowymi ziemiami, a w swoich rękach miał kilkutysięczną armię. Jednakże pewnego dnia, na wskutek spisku król zakochał się w służącej. Kochali się ze wzajemnością, ale musieli to ukrywać przed królową. Gdy księżyc pojawiał się na niebie kochankowie spotykali się pod mostem na rzece Kruin. Miłość ta nie mogła przetrwać. Przeciwnicy króla wykryli zdradę. On zaś wyparł się kobiety, w obawie, że straci tron. Służąca odeszła wraz ze swoim nienarodzonym dzieckiem. Była w 3 tygodniu ciąży. Osamotniona, zapłakana schroniła się w gospodzie oddalonej od królestwa na tysiąc mil. Tam też urodziła syna... Chciała ułożyć życie na nowo, zapomnieć o tym co się stało. Koszmary przeszłości nie dawały jej jednak spokoju. Pogrążona w depresji, skradła grubą linę od Gospodarza i powiesiła się na drzewie przed dworkiem.

                                                                  * * *

Mały chłopczyk do piątego roku życia wychowywał się u karczmarza o imieniu Filedron. Był oczkiem w głowie swojego opiekuna, jednakże nie zwalniało go to z obowiązku pracy. Przynosił drewno z lasu, karmił świnie, kury i inne domowe zwierzęta. Od małego obcował z naturą. Nigdy nie poznał swojego prawdziwego pochodzenia. Nie pamiętał również matki. Często starał sobie przypomnieć jej zapach, rysy twarzy, ale nie potrafił. Jego sielanka skończyła się, gdy po Filedrona przyszli komornicy, oznajmiając mu, że nie spłacił jakiegoś ogromnego długu. Rozkazali mu przygotować wszystko co ma najcenniejsze. Karczmarz oznajmił wtedy, że jest biedny, ledwo ma na chleb. Mężczyźni popatrzyli na siebie z szyderczym uśmiechem, a potem wzrok przenieśli na chłopca goniącego za żółtym motylem. Opiekun zrozumiał o co im chodzi, padł na kolana i błagał. Łzy lały mu się po policzkach, czuł niesamowity, wszechogarniający strach. Komornicy podeszli do chłopczyka, mocno go chwycili i posadzili na koniu. Bez słowa odjechali w głab puszczy zostawiając Gospodarza samego.
                                                   
                                                                   * * *

Na ciemnym niebie bezksiężycowej nocy migotały niezliczone gwiazdy. Ich odblask iskrzył się w zamyślonych oczach wtopionego w mrok człowieka. Głuchą ciszę górskiej pustaci zakłócał tylko chrzęst końskich żuchw. Przerwał ją niski głos Komornika.
- Po co braliśmy tego bachora. Nie spłacimy szefowi długu, a ten będzie wręcz wściekły.
Drugi mężczyzna zamyślił się na chwilę po czym rzekł:
- Kniaź będzie bardziej zadowolony niż myślisz. Tego gospodarza bardziej boli strata syna, niż jakichkolwiek bogactw.
Mały chłopczyk obudził się i przez chwilę nasłuchiwał rozmowy porywaczy. Nie zwlekał długo. Musiał się uwolnić i uciekać póki jeszcze żyje. Dzieciak wyrwał się po cichu z więzów i zsunął się z konia. Mężczyźni nic nie usłyszeli i nie poczuli. Prawdopodobnie jeszcze przez kilka godzin Komornicy nie byli świadomi ucieczki swojego więźnia. Rok Ahim skierował się w głąb lasu. Tam zbudował sobie szałas i spędził kilka dni, do czasu, kiedy zgłodniał. Wtedy nauczył się polować. Skonstruował własny łuk i strzały. Nie były najlepszej jakości, ale potrafiły skutecznie zranić ofiarę. Pewnego dnia wybrał się na polowanie na dzika. Schował się za
korzeniami wielkiego drzewa i nasłuchiwał kroków zwierzęcia. Gdy te znalazło się wystarczająco blisko, chłopiec wyskoczył z ukrycia i wycelował w stronę dzika. Wszystko robione w pośpiechu sprawiło, że strzała ześlizgnęła się z cięciwy i nadziała na oko chłopca. Dzieciak długo krwawił, szukał ratunku, ale był oddalony od cywilizacji. Życie uratował mu wyciąg z paproci, który sam przygotował. Zdezynfekował ranę i głodny położył się spać w swoim szałasie.

                                                                   * * *
W dniu jego trzynastych urodzin odkrył w sobie talent do magii. Potrafił zrobić z ziemi bagno, co ułatwiało mu polowanie. Jak się później dowiedział z książek, posiadł sztukę Magii Ziemi na Pierwszym Merionie. Tego samego dnia, późnym wieczorem postanowił wypróbować nową umiejętność. Był tak podekscytowany, że nie zwracał uwagi na ciemność. Nasłuchiwał kroków zwierzyny przez kilka godzin. Zapadła już głucha noc. Wtedy Jednooki usłyszał biegnące zwierzę. Myślał, że to zając, lecz w rzeczywistości był to wilk. Gdy ofiara zbliżyła się dość blisko, druid wyskoczył z ukrycia i namierzył "zająca". Jakie było jego zdziwienie, gdy zając na niego skoczył i zaczął gryźć. Szarpali się tak dobre dziesięć minut. W końcu Jednooki odzyskał zdrowe zmysły, wyciągnął swój nóż i zabił zwierzę. Dopiero teraz uświadomił sobie, że toczył pojedynek z wygłodniałym wilkiem. Wrócił do "domu" z trofeum. Z zębów wilka zrobił naszyjnik, który szybko mu się znudził. Mięso tego drapieżnika również nie należało do  najsmaczniejszych. Mimo to miał satysfakcję i poczucie własnej siły.

                                                                  * * *

Kiedy ukończył lat siedemnaście dotarł do małej wsi. Mieszkało tutaj kilka ubogich rodzin. Przywitano Jednookiego jak odmieńca. Dopiero ten dzień uświadomił chłopakowi, że jest inny. Życie w samotności przez tyle lat oduczyło go ludzkich odruchów, obyczaji, kultury i tradycji. Pragnął powrócić do cywilizacji jak najprędzej. To tutaj jest miejsce człowieka, nie w lesie. W żadnej kolejnej wiosce nie witano Jednookiego z szacunkiem. Często też odmawiano mu piwa w Karczmie. Druid znalazł pewnego dnia psa. Zaprzyjaźnił się z nim i wyruszył w dalszą podróż. Dbał o swojego kompana jak o własnego syna. Mógł uczyć się z nim ludzkich odruchów. Odtąd razem polowali, dzielili zdobycz zawsze równo na pół. Jednooki kierował się dalej i dalej, aż w końcu dotarł do lasu Byon, gdzie miała dalej toczyć się jego przygoda


http://www.everold.pun.pl/viewtopic.php?id=201

Zdolności: Pisanie i czytanie, Magia Ziemi (Merion: Pierwszy), astrologia (podstawowy), odporność na ból, strzelec.

Ekwipunek:
- Krótki łuk
- Strzały
- Laska z drzewa cisowego,
- Kilkumetrowy sznur
- Ostry nóż

Offline

 

#3 15-03-11 22:03:49

 Quuit

Weteran

26465172
Skąd: Szczytno
Zarejestrowany: 14-01-11
Posty: 65
Rasa: Człowiek
Profesja: Mag

Re: Rekrutacja do przygody.

Imię: Quuit
Przydomek: Brak
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Człowiek
Profesja: Mag
Wiek: 24 lata
Praca:
Gildia:
Bóstwo: Terisara
Sakiewka: 500
Umiejętności: Pisanie i czytanie, tworzenie eliksirów, zielarstwo, zaklęcie - Wzniecenie Ognia

Wygląd:
Czarne, pozostawione w nieładzie włosy lekko przysłaniają rysy twarzy młodzieńca, bystre szafirowe oczy dostrzegające najmniejszą niedoskonałość czy dysharmonię. Jest średniego wzrostu i dobrze zbudowany. Na twarzy ciągle widać jakby troskę, zmartwienie, ale i niekiedy radość. W każdą czynności w jaką się zagłębi oddaje całe serce i duszę.


Historia:
Żyjący w czymś na podobiznę sierocińca chłopak, już w młodych latach został rozłączony od ojca i matki. W schronisku mimo zdobyciu wielu przyjaciół trapiło go przygnębienie, a u opiekunów nie doznawał takiej atmosfery jakiej zaznałby w rodzinnym domu
. Codziennie pomagał ojczymowi w rąbaniu drewna i mimo wielkiego wysiłku czy starań nie był doceniany przez swoich przybranych rodziców. Ze wszystkich żyjących w przytułku dzieci upodobał sobie Lenę. Była to mała dziewczynka, która oczarowała serce chłopca. Mimo biedy jaka wówczas panowała dzielił się z nią wszystkim co tylko miał - chciał zyskać
swoją sympatię. Pewnego dnia gdy jak zwykle
z niewielkim entuzjazmem wstał ze starty słomy, która mu służyła za łóżko, poszedł w las aby tam spotkać się ze swoim ojczymem.
***

Przez gościniec biegnący blisko sierocińca szła karawana, jak się z pozoru się wydawało - kupców. Bawiąca się na łące nie daleko od tartaku Lena nie spodziewała się czyhającego na nią niebezpieczeństwa, beztrosko i bujając w obłokach oddawała się najskrytszym fantazjom, młodego umysłu. Wtem stało się, idący na końcu karawany mężczyzna
ukrywając się w cieniu drzew i bezszelestnie podchodząc do swej ofiary, złapał ja mocno w pasie i wsadził do jednego z wozów karawany. Widząc całe zdarzenie chłopiec, próbował nakłonić ojczyma do jakiegoś działania, na próżno. Nagle jakieś dziwne uczucie targnęło jego dusze, zaczął biec, biec na oślep byle przed siebie, byle do karawany. Z całego roztargnienia nie patrzył pod nogi i potknął się o korzeń wystający z jakiegoś starego, masywnego, dawno już zżarłego przez korniki drzewa. Podnosząc głowę zobaczył starego mędrca, który nie odzywając się wskazał ręką gest "chodź za mną". Jakaś siła kazała mu iść za starcem, który zaprowadził go do swej chaty. Starzec dał mu opiekę i wyżywienie nauczył go wielu rzeczy. Quuit dorósł, ale nigdy nie pogodził się ze stratą. Nie chciał już więcej patrzeć jak jego towarzyszom dzieje się krzywda, wyruszył w świat, musiał stać się silniejszy. Nie pragną zemsty lecz spokoju, spokoju i wiedzy, za którą będzie musiał zapłacić...

Ekwipunek: Śnieżnobiały płaszcz, który wygląda na nowy. Lekko dziurawe szare spodnie. Buty ze skóry
nieco obłocone i brudne. Krótki miecz uwiązany rzemykiem przy spodniach
i kociołek

Ostatnio edytowany przez Quuit (15-03-11 22:04:18)

Offline

 

#4 19-03-11 12:54:03

 Firax

Weteran

28967050
Zarejestrowany: 23-01-11
Posty: 62
Rasa: Elf
Profesja: Paladyn
Złoto: oczyszczanie kanałów

Re: Rekrutacja do przygody.

Imię (i nazwisko) :Taken Arinos
Przydomek: Firax
Rasa: Elf
Profesja: Paladyn
Wiek: 22
Sakiewka: 300zm
Umiejętności: Pisanie i czytanie, walka mieczem,
Językoznawstwo, Skradanie się, Tarcza
Przedmioty: krótki miecz, skórzana koszula, łuk i strzały, drewniana tarcza, skórzane spodnie, świeża woda, ser, chleb i owoce, Stary miedziany pierścień.
Opis Postaci: http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSntWctp1643mqVpYes7C0WnRK6IDG6qPW1raX7EfR9rvmRLJxT
Firax ma blond włosy, długie o barków. Jest  masywnej postury, dość wysoki. nie waży zbyt dużo i ma na razie średnie mięśnie. Jest jednak nawet zwinny. bardzo lubi lasy i przyrodę. Nie zbyt dobrze czuje się pod ziemią. Boi się nawet chodzić po ciemnych korytarzach. Jest bardzo ufny, co czasami sprowadza na niego kłopoty. jest jednak bardzo waleczny i nigdy się nie poddaje.
Historia: Taken urodził się w biednej rodzinie w krainie elfów. Nigdy nie żyło0 mu się łatwo. Od początku życia był wytykany ponieważ, był chudy, słaby i  nierozważny. Często pakował się w kłopoty i przez to był pomiotem w rodzinnej wiosce. Miał jednak jeden cel w życiu : kiedyś to przerwać. Pewnego dnia, gdy po raz kolejny chłopaki z jego szkoły go pobili, Taken miał już dość. Postanowił uciec z domu, podwyższyć swoje umiejętności i zemścić się na kolegach. Wyruszył w podróż nocą, zabierając z domu tylko łuk i strzały, w stronę najbliższej elfickiej osady. Od samego początku wyprawa była bardzo trudna. Zimne noce, upalne dni, wysokie urwiska, rzeki do przebycia i wiele innych.
Taken nie miał zamiaru się jednak poddać i po kilku dniach przyzwyczaił się do życia w lesie i podróż nie sprawiała mu większych problemów.

2 tygodnie później

Takenowi, całemu brudnemu i zmęczonemu, udało się wreszcie dojść do miasta. Po przybyciu na miejsce okazało się jednak że, cały teren jest pełen bandytów i różnych innych szumowin. Taken czuł się dziwnie w tym towarzystwie ale wiedział że musi tu żyć przez najbliższe kilka lat. Nie chciał pogodzić się jednak z tą myślą i jak najszybciej stąd odejść. Już pierwszego dnia, gdy poszedł spać w gospodzie, obudził się w kanałach. Od razu dziwnie się poczuł w tym odrażającym miejscu. Był przywiązany łańcuchami do ściany. Nagle zauważył kogoś kto, wydawał się na szefa bandy.
-Kim jesteś, co to za ścierwo i co ze mną zrobiliście.
Cała sala ucichła.
-Chyba nie wiesz gdzie jesteś, młody.
-No to oświeć mnie, gruba świnio - odpowiedział z pogardą Taken.
-Naprawdę tego chcesz? - przywódca podszedł do niego i przystawił mu nóż do gardła. - To siedziba gildii złodziei w mieście. Widać masz farta bo jedyny przeżyłeś po ostatnim napadzie na gospodę, a może nie? - przyciągnął nóż jeszcze bliżej. Taken już miał zamiar odpowiedzieć i przygotować się do śmierci gdy nagle..... Drzwi do kanałów otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wpadli paladyni. Bandziory zaczęły uciekać przed nowym i potężnym przeciwnikiem. Szef ich też puścił nóż i puścił się w ucieczkę. to miał być ratunek dla Takena ale...

Jakieś 2 dni później

Paladynom udała się akcja i porwali kilku bandytów. Niestety przez nieporozumienie Złapali też Takena. Teraz to,młody elf siedzi w lochu, czekając na rozmowę z dowódcą paladynów. Nagle, po dłuższej chwili czekania, do lochu wszedł paladyn z wiadomością.
-Nasz lord cię wzywa, chodź za mną.
Taken bez słowa poszedł. Po jakiś 15 minutach stał już przed przywódcą.
-Witam cię, słyszałem pogłoski że trafiłeś do siedziby bandytów przez przypadek. Co masz na swoje wytłumaczenie.
-Ja zostałem przez nich porwany, gdy przeprowadzili napad na gospodę. Pochodzę z biednej rodziny elfów, chciałem tylko ruszyć w świat i zobaczyć jak to jest podróżować, a w przyszłości powrócić i zemścić się na "kolegach" ze szkoły. - odpowiedział Taken.
-Tak? A czemu miałbyś to robić?
-Cały  czas mnie wtykali i bili. Nawet nie muszę się na nich mścić ale chce się nauczyć walczyć i wyruszyć w świat.
Paladyn przez chwilę wpatrywał się w jego oczy.
-Twoje oczy mówią prawdę, nie jesteś jednym z bandytów - powiedział po chwili - A mówisz że chciałbyś stać się silniejszym tak? A więc dołącz do nas.
-Ja do paladynów - Taken był zdziwiony
-Tak, trzeba ci tylko wymyślić przydomek. - po chwili zastanowienia dodał - Co powiesz na Firax?
-Może być, dziękuje za pozwolenie dołączenia do nowicjuszy paladynów.
-Dobrze, a więc Firaxie, idź do naszej zbrojowni. Weź stamtąd miecz, tarczę i jakieś ubranie, ponieważ widzę że łuk już masz.
-Jak sobie życzysz Lordzie. - powiedział Firax i wyszedł z sali. Po chwili doszedł do zbrojowni i stamtąd wziął krótki miecz, zwykła tarczę i skórzane odzienie. I tak zaczął się jego dwuletni trening na paladyna.

2 lata później

Firax, po dwu latach, porządnego treningu, przygód i życie w zamku, postanowił wyruszyć w świat. Dlatego po raz ostatni poszedł do przywódcy paladynów.
-Witaj lordzie - powiedział od razu.
-Witaj Firaxie.
-Lordzie mam prośbę, ponieważ chciałbym wyruszyć w podróż, czy mógłbym zyskać twoje pozwolenie na zakończenie szkolenia?
-Firax, osiągnąłeś wiele i dużo się nauczyłeś. Przez dwa lata opanowałeś wiele rzeczy, które przyzwoity paladyn powinien umieć. Dlatego sam chciałem podjąć tą decyzję. Od dziś już nie musisz tkwić w zamku. Niniejszym ogłaszam że zostałeś paladynem i możesz opuścić te mury. A żeby nic nie zabiło cię zbyt wcześnie, weź te ubranie które nosisz i broń którą posiadasz że sobą.
-Dziękuje lordzie, do zobaczenia w przyszłości. Obiecuję przynieść chlubę naszemu zakonowi.
-Do zobaczenia i trzymam cię za słowo.
Firax więc wyszedł z zamku, pożegnał się z przyjaciółmi przy murach i wyruszył w niesamowity świat....

Skopiowałem kartę dlatego, że Tirv mi pozwolił. Jakby co to ja najwcześniej mogę w poniedziałek o 18;30


karta postaci
Umiejętności:
-skradanie się
-pisanie i czytanie
-tarcza
-walka mieczem
-Językoznawstwo
Przedmioty:
-krótki miecz
-skórzana koszula
-skórzane buty
-łuk i strzały
-skórzane spodnie

Osiągnięcia:
http://rookie.pl/images/awards/medal.gif http://i55.tinypic.com/25oxl5d.jpg http://i51.tinypic.com/286x0k1.jpg

Offline

 

#5 21-03-11 21:44:42

 Sarion

Weteran

10430986
Zarejestrowany: 23-01-11
Posty: 68
Rasa: Człowiek
Profesja: Łowca
Doświadczenie (PD): 40
Poziom: 2

Re: Rekrutacja do przygody.

Imię (i nazwisko): Sarion de Alvarest
Przydomek: Lśniący - po lśniącym białym płaszczu
Rasa: Człowiek
Profesja: Łowca
Wiek: 17 lat
Sakiewka: 200
Bóstwo: Ateista
Umiejętności: Strzelec, Pisanie i czytanie, Kocia zwinność, Walka dwiema

brońmi, Obrona dwiema brońmi
Przedmioty:

Oręż:
Dwa miecze Wakizashi
Łuk dębowy+Kołczan pełen strzał
Ostrze ukryte w metalowej rękawicy

Zbroja:
Lekka zbroja, wykonana z grubej, utwardzonej skóry. Posiadająca metalowe utwardzenia, w niektórych
miejscach. Pancerz składa się z następujących elementów. Skórzany napierśnik i naramiennik, miejscami
pikowany. Na napierśniku znajduje się ozdobny wzór, który przedstawiać ma płomiennego ptaka. Również
skórzane nagolenniki, oraz pikowane karwasze, pod którymi znajdują się utwardzone metalowymi elementami
rękawice. Większość zbroi ukryta jest jednak, pod śnieżnobiałym, lśniącym (stąd przydomek) płaszczem.

Inne:
Księga botaniczna.

Opis Postaci:
Wygląd: Sarion to chudy, niski chłopak, o niebieskich oczach i jasnożółtych, długich włosach. Posiada
łagodne rysy twarzy, nie ma zarostu. Na ogół nie widać górnej części jego twarzy, która zasłonięta jest
śnieżnobiałym kapturem. Na prawej ręce znajduje się tajemnicza metalowa rękawica, którą jednak nieliczni
mają szansę oglądać, bo na ogół przykryta jest ona rękawem szaty. Jest niewątpliwie przystojny, dzięki
czemu mimo młodego wieku ma powodzenie u kobiet.
Cechy charakteru: Na ogół skryty, małomówny i tajemniczy. To tylko pozory. Chce być tak postrzegany,
przez innych. Rzeczywistość jest inna. Chłopak stara się być miły, opanowany, jednak rzadko kiedy mu to
wychodzi. Bardzo łatwo wyprowadzić go z równowagi. Reaguje wówczas głównie agresją słowną, by tylko w
"tych złych" sytuacjach sięgnąć, po miecz. W chwilach osobistych porażek i wstydliwych dla niego sytuacji
wyżywa się na innych, jednak ogranicza się wyłącznie do używania nieprzyjemnych słów. Szczególnie
polubił denerwowanie swojego kompana, jakim jest Nilker. Nie wierzy w żadne  bóstwo, ponieważ sądzi, że i
tak nikt tego nie wysłucha. Ma słabość do kobiet, co często bywa dla niego zgubne. Często również różnymi
przypadkami wpada w tarapaty. Nie lubi ratować, ani być ratowanym, choć w chwili wielkiego zagrożenia
otwiera się chwilowo, przed innymi i prosi o pomoc. Jest strasznie uparty i leniwy. Często ironizuje
wszelkiego rodzaju sytuacje, przyglądając się im z boku. Jest zbyt pewny siebie, bywa sarkastyczny.
Potrafi być szczery do bólu i jego złośliwe komentarze nieraz doprowadzają innych wokół do szewskiej
pasji. Jest jednak bardzo sprytny, ambitny i w wielu sytuacjach może okazać się naprawdę pomocny.
Historia:

~



Ranek nastał dość szybko i wioska zaczęła budzić się do życia. Pierwsi wieśniacy wyszli już z domów, by
zacząć kolejny pełny pracy dzień. Słoneczne promienie po kolei wchodziły do domów, by oznajmić ludziom,
że noc właśnie się skończyła. Niektóre z nich wkradły się również do chatki Sariona, budząc go. Chłopak
wymamrotał coś, a po chwili przewrócił się na drugi bok. To nic nie dało. Wszędzie zrobiło się już jasno,
co nie dało młodzianowi zasnąć. Otworzył on oczy i ziemnął. Następnie chcąc ponownie przewrócić się na
drugi bok zrobił energiczny ruch... przez co spadł z łóżka z hukiem. Błyskawicznie zerwał się i podniósł
z drewnianej podłogi. Usłyszał kroki, przy swoich drzwiach, a już za chwilę do jego pokoju wparował
dziadek.
-Co się stało?! - wrzasnął starzec, po czym rozejrzał się po pokoju.
-Emm... No wiesz, dziadku... Poranne ćwiczenia. W końcu myśliwi muszą być w formie! - odpowiedział
zmieszany chłopak, po czym przybrał jakąś dziwaczną pozycję, udając, że się rozciąga.
Dziadek pokręcił głową, mamrocząc coś w stylu "Ach ta młodzież" , a następnie opuścił pomieszczenie.
Chłopak odetchnął z ulgą, by zaraz zacząć na dobre kolejny, pełen przygód dzień. Zaczął od umycia i
ubrania się. Następnie zasiadł do śniadania, przy stole. Siedzieli już przy nim dziad i babka. Zaczęła
się poranna konwersacja.
-Co zamierzasz dziś robić, Sarionie? - spytała babcia.
-To co zwykle. Idę zapolować, a następnie znajdę sobie coś do roboty, babuniu. - odrzekł młodzik.
-Już masz coś do zrobienia. Dziś rocznica śmierci ojca. Pójdziesz na jego grób. - powiedział dziadek.
-Och! To dzisiaj? Zupełnie zapomniałem! Dobrze, pójdę też na grób matki. Ale to zaraz po polowaniu.
-Niech będzie. Tylko nie zapomnij! - rzekł dziadek, posyłając młodemu ciepłe spojrzenie.
-Oczywiście, dziadku! A teraz uciekam. Trzymajcie się. - wstał, a następnie ruszył do pokoju, po
niezbędny ekwipunek. Wziął łuk, strzały, nóż myśliwski i wyszedł z domu. Skierował się w stronę dróżki,
która prowadziła do lasu. By do niej dojść, musiał jednak przejść całą wioskę. Szedł powoli, mijając
coraz to kolejne chatki. Radośni wieśniacy, idący do pracy, roześmiane, pełne energii dzieci bawiące się
w rycerzy, zwierzęta wesoło wydające odgłosy charakterystyczne dla ich gatunku, jedząc swój pokarm. To
wszystko było widokiem codziennym, jaki towarzyszył Sarionowi, gdy ten podróżował do lasu. Dzień w dzień
te same twarze, te samo zachowanie. Ta monotonia zaczęła już go denerwować. Mimo, iż strasznie kochał swą
wieś, bo przecież tutaj się urodził, tutaj wychował, to jednak zamierzał ją w najbliższym czasie opuścić,
by udać się do Nerdii, gdzie miał zamiar szukać szczęścia. Jednak zanim to nastąpiło, musiał prosić o
zgodę dziadków, a nie było łatwo ich przekonać. Tak rozmyślając o wyjeździe nim się spostrzegł, już
znalazł się daleko poza wioską. Wbiegł w leśną gęstwinę, a następnie zaczął krążyć po lesie, w
poszukiwaniu czegoś do upolowania. Podczas szwędania się usłyszał dziwne odgłosy, wydobywające się zza
krzaków. Ściągnął łuk z pleców, po czym chwycił strzałę. Napiął cięciwę i powoli zbliżał się do źródła
dźwięku. Wyjrzał zza krzaka i zauważył sarnę. Wymierzył w nią, jednak bojąc się chybienia podszedł nieco
bliżej, gdy nagle poczuł, że nadepnął na coś... dziwnego. Spojrzał w dół, a po chwili padł na plecy, z
krzykiem. Wypuścił z dłoni łuk i strzałę. Zwierze uciekło w popłochu. Jak się okazało Sarion nadepnął
prosto na trupa. Zmasakrowane ciało leżało w kałuży zaschniętej krwii. Był to niezwykle makabryczny
widok. Chłopak nie mógł opanować nerwów, a po chwili puścił pawia nieopodal najbliższego drzewa, do
którego zdążył się doczołgać. Wreszcie uspokoił się na tyle, by móc wstać i dokładniej przyjrzeć się
zwłokom. Mimo wszystko serce nadal waliło mu, jak oszalałe. Czuł, że zaraz znowu będzie musiał się
wyrzygać, jednak powstrzymał się. Podszedł bliżej, po czym rozejrzał się. W rowie, który znajdował się
jakieś 5 metrów od zwłok chłopak spostrzegł kolejne rozczłonkowane ciało. Młodzian chwycił łuk i strzałę,
trzęsąc się. Nagle usłyszał czyjeś głosy. Były to niewątpliwie głosy męskie i musiało być ich co najmniej
trzech. Sarion nie wiedząc co zrobić, puścił się biegiem, przez las. Pędził na oślep, by tylko znaleźć
się, jak najdalej od miejsca zbrodni. Dziwnym trafem znalazł się na drodze do wioski. Uregulował oddech, 
a następnie, jak obiecał, ruszył na cmentarz, gdzie miał odwiedzić groby rodziców. Usiadł na kamiennej
ławie, która stała właśnie obok nich, a następnie spojrzał na przystrojony bukietem pięknych róż
nagrobek.
-Minęły już dwa lata, odkąd nie żyjesz, ojcze. I dziesięć lat, odkąd umarłaś Ty, matko. - mówił. W jego
oczach zbierały już się łzy. -Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak mi was strasznie brakuje. Gdybym mógł
coś zrobić, żebyście wrócili, zrobiłbym to. Pojechałbym na kraniec świata, zawalczyłbym z
najpotworniejszą z bestii, uzbierałbym tyle złota, ile we wszystkich królestwach się znajduje, a nawet
więcej. Chciałbym, byście znowu tu byli. Byście ganili mnie za to, że włażę w zabłoconych buciorach do
domu, czy za to, że nie zjadłem kolacji. Teraz wiem, jak strasznie mi tego brakuje. Tak na to narzekałem,
a teraz oddałbym wszystko, by to powróciło. Wiem jednak, że to niemożliwe. Chcę, żebyście byli ze mnie
dumni. Wiem, że opiekujecie się mną i chcecie, by było mi tu jak najlepiej. Obiecuję, że nie zawiodę was.
Ech... Obawiam się, że muszę opuścić naszą kochaną wieś. Jej codzienność nudzi mnie, a chciałbym szukać
przygód, być tam, gdzie coś się dzieje. Proszę... Bądźcie dziś ze mną, gdy będę prosił dziadka o zgodę.
Wiecie, jaki on jest. Pomóżcie mi. Tak postanowiłem i tak zrobię. Żegnajcie. - wstał, a następnie ruszył
do domu.
Wieczorem w domu Sarion postanowił prosić o pozwolenie na wyjazd do Nerdii.
-Nie rozumiem! Dlaczego nie możesz zostać?! - powiedział ostro dziadek.
-Dziadku! Tu wszystko dzień w dzień dzieje się tak samo! Nie chcę żyć w monotonii! - odparł młodzieniec.
-Co Ci się nie podoba w takim życiu?! Wolałbyś nieustanny zgiełk i brudne miejskie ulice?
-Nie chodzi o to, co mi się podoba, a co nie. To jest poważna decyzja życiowa. Wiesz, jak wiele mogę się
nauczyć w Nerdii?
-I co? Skończysz na ulicy, zadźga Cię jakiś szaleniec, a może okradną Cię! Nie mogę pozwolić, by mój wnuk
zapuszczał się w takie tereny i to całkiem sam, bez żadnego doświadczenia. A jeśli coś Ci się stanie?
-Równie dobrze coś mogłoby mi się stać tutaj, podczas wypadu do lasu!
-Mów tak jeszcze, a zabronię Ci polować!
-Dziadku! Proszę Cię!
-Pozwól mu. Widzisz, że chłopak chciałby wyjechać. - wtrąciła się wreszcie babcia, która przez większość
rozmowy przyglądała się tylko w milczeniu.
-Ucisz się, babka! Nie będziesz mi tu mówić co mam robić. Dobrze. Niech gówniarz jedzie. Ale żeby tylko
nie wrócił po tygodniu z płaczem, że skończyły mu się pieniądze! - zakończył dziadek, po czym pokręcił
głową i znowu wymamrotał coś o młodzieży.
Sarion może niezupełnie tak wyobrażał sobie rozmowę z dziadkiem, ale w końcu uzyskał zgodę. W nocy
spakował swoje rzeczy, by rano wyruszyć najbliższym wozem kupieckim, który zmierzał do Nerdii. Po
zabraniu potrzebnych rzeczy poszedł spać.
Nazajutrz wstał wcześnie, po czym umył się, ubrał i zjadł śniadanie. Wziął zawiniątko, w którym trzymał
potrzebne rzeczy, a następnie pożegnał się z dziadkiem i babcią. Wsiadł na wóz kupiecki, po czym wyruszył
w podróż życia. W czasie jazdy do Nerdii, chłopak podziwiał przepiękne krajobrazy, inne wioski i
pomniejsze miasteczka, których wcześniej nie widział. Nic dziwnego. Nigdy dotąd nie znajdował się tak
daleko od wioski. Ale był zadowolony z decyzji, jaką podjął. Po około czterech godzinach jazdy znalazł
się tam, gdzie pragnął.


~*~Karta Postaci~*~



Osiągnięcia:

http://i51.tinypic.com/21x9hd.jpg http://i56.tinypic.com/2d2kas.jpg http://i56.tinypic.com/npgxo5.jpg

Offline

 

#6 22-03-11 14:19:23

 Tirvatar

Administrator

status vanyali@aqq.eu
11735155
Zarejestrowany: 29-11-10
Posty: 117
Rasa: Człowiek
Profesja: Łowca
Złoto: Żołnierz
Doświadczenie (PD): 0
Poziom: 1

Re: Rekrutacja do przygody.

Rekrutacja zakończona.


Osiągnięcia:

http://i55.tinypic.com/25oxl5d.jpg http://i56.tinypic.com/2d2kas.jpg http://i51.tinypic.com/286x0k1.jpg http://images.mmosite.com/shaiya/images/skill/priest/pray.gif http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRGTrjmg16_dV51Px-s3LAwKETai17u7CEWmXnxU3oH_u9ij7egtg

Offline

 
http://www.everold.pun.pl/viewtopic.php?id=240

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.shadow-of-lostendard.pun.pl www.zdobywcywieprzy.pun.pl www.lobzonka.pun.pl www.hitplaneta.pun.pl www.narutoiprzyjaciele.pun.pl